Obiektyw Tamron 150-600mm | © Michał Kut |
Premiera rynkowa obiektywu odbyła się początkiem 2014 roku i od samego początku Tamron zamieszał w świecie teleobiektywów. Nie milkną komentarze, posiadacze dzielą się na zadowolonych i zawiedzionych. Entuzjaści chwalą, przeciwnicy trąbią, że takie szkło nie może być dobre… Kto ma rację? - postaram się to w kilku akapitach ocenić. Zakup Tamrona 150-600 f/4.5-6.3 odesłał moją Sigmę 100-300 f4 z telekonwerterem Sigma APO EX DG 1.4x na zasłużoną emeryturę. Dodam, że wszelkie testy opieram na wykorzystaniu Tamrona w połączeniu z aparatem Canon 7D. Kilka testowych zdjęć wykonałem aparatem Canon 5D Mark III. Postaram się jednak nie rozpisywać o suchych danych, ale skupić się na użyteczności dla przeciętnego fotografa przyrody.
EOS 7D, 600mm, f6.3, 1/320s, ISO400 | Fragment zdjęcia 1:1 | ||
Zobacz zdjęcie w pełnym rozmiarze |
Zawsze byłem zwolennikiem obiektywów zmiennoogniskowych głównie ze względu na wszechstronność. Teleobiektywy tego typu nie są ostre, nie są trwałe, nie są szczelne, są wolniejsze od stałoogniskowych „odpowiedników”. Argumenty za tzw. „zoomem” są właściwie dwa - uniwersalność i cena. Pierwszej nikt nie zaprzeczy – to oczywiste. Cena? Właśnie – długie teleobiektywy zmiennoogniskowe to sprzęt dedykowany raczej do amatorskiej fotografii. Systemowe szkła, wysokiej klasy jak np. Canon 200-400 f.4 ext. 1.4x z ceną zbliżoną do średniej klasy samochodu są raczej niszowym produktem, niedostępnym dla osób używających aparatu jako formy spędzania wolnego czasu. Rynek wielkich, stosunkowo niedrogich, acz ciemnych zoomów od lat wypełniała Sigma ze swoimi telezoomami jak np. 50-500mm f4.5-6.3 legendarną Bigmą, tańszym 150-500mm f4.5-6.3, a gdzieś w cieniu podążał Tamron ze swoim 200-500mm f5-6.3. Przy długich, imponujących ogniskowych, wszystkie te szkła posiadały jednak kilka wspólnych wad – za długą ogniskową nie szła w parze jakość obrazka, autofocus nie porażał szybkością, brak stabilizacji czasem wręcz uniemożliwiał wykonywanie zdjęć bez solidnego statywu. Sigma w ostatnich latach odświeżyła znane modele, poprawiła ostrość, AF zyskał na szybkości, a obiektywy dostały wreszcie stabilizację, ale dalej żadne szkło nie robiło wrażenia na „długim końcu”.
EOS 7D, 600mm, f6.3, 1/40s, ISO800 | Fragment zdjęcia 1:1 | ||
Zobacz zdjęcie w pełnym rozmiarze |
Tamron ze swoim 150-600 f.4,5 -6.3 poszedł inną drogą. Tak inną, że w pierwszych miesiącach sprzedaży na obiektyw trzeba było czekać nawet kilka tygodni. Co więc w nim jest, że wzbudził aż taki popyt? Po kilku miesiącach użytkowania śmiało mogę powiedzieć, że za sukcesem stoją trzy współgrające ze sobą czynniki – świetna jakość optyczna w połączeniu z niespotykaną ogniskową i stosunkowo niska cena. Wprawdzie niedawno Sigma wypuściła podobny model o identycznych ogniskowych, teoretycznie lepszy od Tamrona, ale o prawie 3000 zł … droższy.
Ogniskowa i jakość zdjęć
600mm - to ściągnęło uwagę rzeszy fotografów. Tamron jako pierwszy „wypuścił” szkło, gdzie 600mm jest przydatne i w pełni użyteczne. W fotografii przyrodniczej z uwagi na raczej niekorzystne warunki świetlne liczy się jasność, ogniskowa i jakość przy maksymalnym otworze względnym. Przysłona f/6.3 nie wybija się, ale biorąc pod uwagę, że np. 400mm f/5.6 i telekonwertera 1.4x to dalej 560mm ale f/8. Tamron daje nam tu „bonus” 40mm i . W testach obiektyw wypada zaskakująco dobrze, ale fora internetowe aż roją się od sprzecznych zdań posiadaczy. Bierze się to głównie z faktu, w jaki sposób użytkownik użytkuje tak długie szkło. Pamiętać należy że 600mm to ogniskowa przy której olbrzymi wpływ na jakość zdjęcia ma odległość od obiektu i ruch powietrza pomiędzy nim, a aparatem, stabilność i ilość światła. W mojej ocenie większość krytycznych uwag wiąże się z wykorzystaniem obiektywu jak lunety do fotografowania bardzo oddalonych obiektów. Ruch powietrza i odległość nawet 50m potrafi mocno obniżyć jakość zdjęcia.
EOS 7D, 600mm, f6.3, 1/200s, ISO1250 | Fragment zdjęcia 1:1 | ||
Zobacz zdjęcie w pełnym rozmiarze |
Z punktu widzenia fotografii przyrodniczej w terenie sprawa ma się nieco inaczej. Ptaki fotografujemy zazwyczaj na dystansie 3-20m. Zazwyczaj dążymy, aby tło było odpowiednio oddalone w stosunku do uwiecznionego ptaka, aby uzyskać miękkie tło i małą głębię ostrości. Korzystamy z tzw. „złotej godziny” (o wschodzie i zachodzie) kiedy to, powietrze nie ma tendencji do falowania, przez co idealnie nadaje się do zdjęć obiektywami o długich ogniskowych. W takich warunkach 150-600mm oferuje zaskakująco dobrą jakość nawet na 600mm dla „pełnej dziury”, a przymknięcie do f8.0 daje naprawdę wyśmienite rezultaty. Ciężko tą „wyśmienitość” porównywać nawet do stałek 500 czy 600mm f/4 bo to nie ta klasa sprzętu, ale zdjęcia są na tyle ostre, że przeciętny odbiorca nie zauważy różnicy czy to w publikacji internetowej czy w druku. W centrum kadru rozdzielczość obrazu jest bardzo dobra do 450mm i nieco gorsza, ale w pełni akceptowalna na 600mm, bez zauważalnego mydlenia i aberracji chromatycznej. Na brzegach jest nieco gorzej, ale nadal wyniki są na przyzwoitym poziomie. Na uwagę zasługuje też plastyka obiektywu – bokeh ma formę ładnego, gładkiego rozmycia. Nie widać żadnych niepożądanych efektów, a pierwszoplanowy obiekt ładnie i czysto odcina się od tła. Zarówno pełnoklatkowy 5D mkIII daje naprawdę ostry obrazek z każdej ogniskowej, podobnie jak 7D. Co tu dużo mówić – jest dobrze!
Autofokus
Tamron 150-600 został wyposażony w dość cichy i sprawny układ Auto Focus – USD. Bardzo dużym plusem jest minimalna odległość ostrzenia która wynosi zaledwie 2,7m. Wspomniane topowe obiektywy 600mm/4 „ostrzą” od 4.5-5.5m w zależności od producenta. Duży plus, zwłaszcza przy drobnych ptakach, które czasem wręcz „włażą” w osłonę przeciwsłoneczną.
Ultradźwiękowy autofocus przy 150mm działa błyskawicznie choć wraz ze wzrostem ogniskowej wyraźnie zwalnia. Pewnym ułatwieniem jest ogranicznik zakresu, posiadający 2 tryby: 15m - do nieskończoności i pełny zakres. Z jego pomocą nawet dla ogniskowej 600mm czas ustawiania ostrości wyraźnie się zmniejsza. Nie zapominajmy jednak, że fotografia przyrodnicza, zwłaszcza ptaków to odległości, gdzie ogranicznik od 15m jest bardzo mało użyteczny. Szkoda, tylko że nie producent nie zdecydował się na zmniejszenie tego parametru do 10m.
EOS 7D, 600mm, f6.3, 1/250s, ISO1250, z ręki | Fragment zdjęcia 1:1 | ||
Zobacz zdjęcie w pełnym rozmiarze |
W sieci krąży wiele krytycznych głosów na temat precyzji i szybkości ostrzenia na długich ogniskowych. Potwierdzić mogę, że szkło nie zbyt dobrze sobie radzi w słabym oświetleniu i mgle. Nie winił bym za to samego układu AF, a raczej jasność obiektywu. Inaczej wygląda sytuacja w trybie ciągłym (Al Servo w Canonie). Obiektyw nie jest demonem prędkości, ale pamiętajmy, że ostrzenie ciągłe dla 600mm wymaga nie małej wprawy. Waga i długość ogniskowej robią swoje. AF ciągły radzi sobie nie źle, ale konieczne jest ustawienie kilku parametrów. W moim przypadku dla obiektów w ruchu stosuję AF punktowy lub strefowy ze śledzeniem obiektu. Dla statycznych ujęć polecam opcję ręcznej zmiany pola/pól ostrości. Na trudne warunki (mgłę, bardzo słabe światło) zostaje tylko ręczne wspomaganie ostrzenia. Mając na uwagę klasę sprzętu nie mam większych uwag do pracy AF. Odsetek nietrafionych zdjęć jest o niebo lepszy niż w poprzednio stosowanym przeze mnie zestawie Sigma 100-300 f/4 + TC 1.4x. W konfrontacji z tym zestawem Tamron jest o niebo szybszy, na każdej ogniskowej. Co ciekawe Tamron przy 450mm jest sprawniejszy niż Sigma na 300mm. Szybkość pracy i celność zarówno dla 7D jak i 5D mkIII jest na podobnym poziomie.
Stabilizacja
Dane techniczne producenta sugerują, że skuteczność stabilizacji wynosi 4 EV. Testy mówią o rzeczywistych wynikach na poziomie 3.5 EV. Trudno mi się odnieść jak to się ma w praktyce do przedziałek na papierze. Mogę natomiast potwierdzić, że w codziennym użytkowaniu stabilizacja jest bardzo skuteczna i użyteczna. Tamron najbardziej zaskoczył mnie podczas fotografowania puszczyka uralskiego, jeszcze przed wschodem słońca, gdy czas otwarcia migawki oscylował w okolicy 1/8 – 1/20 sekundy. Ku mojemu zdziwieniu prawie wszystkie zdjęcia były ostre pod warunkiem, że moja sowa była akurat bez ruchu. Wyłączenie stabilizacji, mimo stabilnego statywu właściwie nie pozwalało na wykonanie nieporuszonego ujęcia.
Budowa i jakość wykonania
EOS 5DmkIII, 600mm, f6.3, 1/40s, ISO1600 | Fragment zdjęcia 1:1 | ||
Zobacz zdjęcie w pełnym rozmiarze |
Potężny zakres ogniskowych naturalnie powoduje, że dla 600mm obiektyw to spora „lufa”. Masa niecałych 2kg również nie powinna nikogo dziwić. Szczerze mówiąc gdy pierwszy raz wyciągnąłem go z pudełka byłem wręcz zaskoczony, że tak duży obiektyw jest tak lekki. Pancerna Sigma 100-300 f/4 ważyła wprawdzie niecałe 1,5kg, ale tej pancerności brakuje trochę Tamronowi. Wysuwająca się przednia część obiektywu wymaga ostrożności, zwłaszcza, że niosąc aparat na pasku, obiektyw sam się rozsuwa. Przypadłość większości szkieł od Tamrona. Producent rozwiązał ten problem tak jak w innych swoich obiektywach, dodając blokadę dla najkrótszej ogniskowej (150mm). Jak dla mnie rozwiązanie skuteczne, ale nie zawsze wygodne.
Wspomniana wcześniej odporność warunki to przysłowiowa łyżka dziegciu. Producent deklaruje uszczelnienie i odporność na warunki atmosferyczne, ale sam nie odważył bym się na sesję bez osłony czy oklejenia w deszczu lub w intensywnym kurzu (np. sporty motorowe). W moim przypadku po zaledwie 2 tygodniach użytkowania (mimo tylko kilku wyjść w teren) na wewnętrznej stronie przedniej soczewki pojawiły się pierwsze paprochy. Nie przeszkadza to w zdjęciach, ale daje do myślenia na temat sposobu użytkowania w przyszłości. Mając na uwadze łatwość „wchodzenia” zanieczyszczeń, przygotowuję specjalny pokrowiec. Nie jest to łatwe zadanie z uwagi na dużą różnicę długości przy zmianie ogniskowej oraz obracający się pierścień ogniskowej. Czy będzie to skuteczne, okaże się w przyszłości.
Podsumowanie
W tej cenie nie powinienem oczekiwać zbyt wiele, ale Tamron wychodzi 3 kroki na przód oferując naprawdę udane szkło za niewielkie pieniądze. Oczywiście nie jest to szkło idealne. Nie jest niezniszczalne, nie jest lekkie, ale jak na swoje gabaryty nie waży aż tak wiele. Minimalna przesłona f6.3 przy maksymalnej ogniskowej w tej podobnej klasie sprzętu to praktycznie norma. Ostry obrazek na 600mm czyni ten obiektyw użytecznym w pełnym zakresie, co nie udawało się konkurentom dotychczas obecnym na rynku. Mała jasność z pewnością będzie doskwierać nie raz, ale na pewno możemy spodziewać się ostrych zdjęć sów w leśnej głuszy czy brodźców o świcie.
Obiektyw Tamron 150-600mm | © Michał Kut |
Każdy kto choć raz zainteresował się tym Tamronem, na pewno zastanawiał się dla kogo jest to sprzęt. Dla mnie odpowiedź jest dość jasna – dla fotografów przyrody, dla fanów zdjęć lotniczych, sportów motorowych (w ograniczonym stopniu bo nie trzeba takiej „lufy”), sportów atletycznych i wszelkich dyscyplin rozgrywanych na stadionach, a nawet w fotografii reporterskiej i detektywistycznej. Słowem dla każdego kto chce i potrafi wykorzystać długie ogniskowe. Dla fotografa przyrody Tamron daje coś więcej – łatwo dostępne, ostre 600mm, tak przydatne przy ptakach, a do tej pory tak trudno osiągalne. Ten obiektyw wydaje się być idealnym dla każdego, kto potrafi wykorzystać tak duże ogniskowe, nie wydając zawrotnych sum, dla każdego, kto jest w stanie pogodzić się z jego mankamentami. Do ideału obiektywu dla ptasiarza mu daleko, ale niecałe 5000 zł za Tamrona to naprawdę dobrze zainwestowane pieniądze.