Zielonka (Porzana parva)
Zielonka (Porzana parva) © Jacek Wierzejski

Zielonka (Porzana parva) to ptak wielkości szpaka. Populacja w Polsce liczy ok. 1500-2000 par i jest dość rozproszona. Zamieszkuje zarośnięte trzciną zbiorniki wodne. Dymorfizm płciowy wśród chruścieli występuje tylko u zielonek. Samiec jest większy od samicy. Spód ciała ma niebieskoszary, a wierzch brązowo kreskowany. Samica pierś i brzuch ma kremowo żółty a grzbiet i barkówki jaśniejsze od samca. Zielonka swoją polską nazwę wzięła od najbardziej wśród chruścieli zielonych nóg. Gniazdo tych kureczek jest zawsze dobrze ukryte w gąszczu szuwar, wplecione tuż nad wodą w stojące trzciny i pałki. Często jest przykryte leżącym, zeszłorocznym sitowiem. Po złożeniu 5-8 jaj i trzytygodniowym wysiadywaniu klują się maluchy w czarnym puchu i z białymi dziobkami. Już po trzech, czterech dniach biegają za rodzicami, żebrząc o pokarm. Niechętnie pokazują się na otwartej przestrzeni, wolą czekać w szuwarach, aż rodzic przyniesie coś do dzioba. Ponieważ klują się asymetrycznie, widać sporą różnicę w wyglądzie. Rosną szybko i z czerni zmieniają się w brązy i szarości, aż w czwartym, piątym tygodniu upodabniają się do samicy. Jednak łatwo je odróżnimy od dorosłych, bo długo jeszcze mają ciemne a nie czerwone tęczówki jak rodzice.

Jak je znaleźć?

Zielonka (Porzana parva)
Zielonka (Porzana parva) © Jacek Wierzejski

Na początku moich obserwacji w 2012 roku zielonki pojawiły się na stawach z początkiem maja. W następnym roku przyleciały 15 kwietnia, a w 2014, po lekkiej zimie, usłyszałem je już 4 kwietnia. Właśnie, usłyszałem. Za każdym razem najpierw je słyszymy. Po głosie najłatwiej je zlokalizować. Zielonka szczyt aktywności głosowej wykazuje tuż po przylocie i podczas godów. Samca śpiew to donośne, nosowe „gdakanie”: kwe, kwe, kwe. Także warto od początku kwietnia monitorować okoliczne szuwary, zarośnięte stawy, trzcinowiska z płytką wodą i nasłuchiwać tego głosu. Środowisko naturalne tych kureczek jest dość niedostępne dla człowieka, ale po usłyszeniu będzie już łatwiej je namierzyć. Pary intensywnie bronią swojego, niedużego terytorium o powierzchni koła średnicy 10-15 metrów. Gdy już je zlokalizujemy, warto poświęcić kilka pierwszych dni na obserwację tych kurek. Którędy chodzą? O jakiej porze dnia? Jak się zachowują? W ogóle rozpoznanie to podstawa w przygotowaniach do fotografowania każdego gatunku ptaków.

Czatownia

Zielonka (Porzana parva)
Zielonka (Porzana parva) © Jacek Wierzejski

Sesja w gąszczu trzcin nie jest za bardzo możliwa. Zawsze pomiędzy obiektem a obiektywem znajdzie się przeszkadzająca i zasłaniająca roślinność. Na szczęście w szuwarach są też mniej zarośnięte przestrzenie, takie swoiste „oczka wodne”, które po małej modernizacji ułatwią nam robienie zdjęć. Dobrze jakby wymiary tej wolnej przestrzeni miały 4-5 na 2-3 metry (optymalne dla obiektywu o ogniskowej 200-300 mm). Na jednym jej krańcu (najlepiej wschodnim, jeśli zdjęcia chcemy robić rano) w trzcinach ustawiamy naszą czatownię. Najprostszym sposobem będzie wbicie, na bazie kwadratu o boku 80 cm, czterech ok. półtorametrowych palików. Okrywamy je szczelnie siatką maskującą i trzcinami, pokrywając wpierw dach kawałkiem grubszej, czarnej folii. Ochronimy sprzęt przed deszczem, a i sami nie zmokniemy. Podgląd z czatowni powinien być na wszystkie strony, ponieważ jeśli zielonka sama się nie odezwie, to jej nie usłyszymy. Chodzi bezszelestnie i możemy ją wypatrzyć tylko, gdy nadchodzi. W zależności od głębokości wody ważna jest wysokość siedziska. Najlepiej jak jest zanurzone kilka centymetrów w wodzie, wtedy będzie wygodniej przychylać się do wizjera kątowego. Bez wizjera trudno by nam było uzyskać niską perspektywę, która w przypadku tej małej ptaszyny jest wskazana. No i nie zamoczymy też brody. Ponieważ będziemy siedzieć z tyłkiem w wodzie, niezbędne są spodniobuty, które uchronią nas także przed pijawkami. Przyda się środek przeciw komarom, a posmarowanie nim także spodniobutów w okolicy pasa zatrzyma też „marsz” pijawek do góry.

Scena

Zielonka (Porzana parva)
Zielonka (Porzana parva) © Jacek Wierzejski

Na drugim końcu naszego „oczka wodnego” kładziemy na wodzie kilkanaście suchych trzcinek, które będą nam służyć za scenę. Chruściele wykorzystują leżącą roślinność, po której za pomocą swych długich szponów mogą łatwo przemieszczać się między trzcinami. Możemy to wykorzystać układając na wodzie kawałki sitowia w formie „ścieżki”, której trasa będzie biegła przed naszym obiektywem. Należy pamiętać, aby te konstrukcje były dość zwarte i miały odpowiednią wyporność. Przekonałem się o tym, gdy ptaki chciały w tym miejscu kopulować, a luźno rozłożone na początku trzcinki nie wytrzymały podwójnego obciążenia i para szybko zrezygnowała z tego aktu, bo zaczęła zanurzać się pod wodę. Dobrze jeśli tło dla rozmycia będzie oddalone o 1-2 metry. Warto usunąć wszelkie tzw. „przeszkadzajki”, zostawiając szczególnie w tle zielone, świeżo wyrastające pędy trzcin. Ożywią trochę te beżowe szuwary.

Zielonka (Porzana parva)
Zielonka (Porzana parva) © Jacek Wierzejski

Między żerowaniem zielonki lubią pogrzać się na słońcu, rozprostować skrzydła, a nawet pospać przez chwilkę, także pewnie nie raz zatrzymają się na naszej scenie. Zachętą dla nich może być wyłożenie larw muchy domowej. Te białe robaki kupimy w sklepie wędkarskim. Pakowane są w płaskie, okrągłe pudełeczka. Wystarczy wyciąć w zakrętce otwór ciut mniejszy od średnicy opakowania, a robaki nie będą tak szybko się rozłazić. Oczywiście posiłek należy obłożyć roślinnością lub mułem, żeby nie wlazł nam w kadr plastikowy „talerzyk”. Zielonki mają ulubione ścieżki w szuwarach, którymi przemieszczają się, zbierając po drodze owady i ich larwy. Mają też swoje stałe punkty, gdzie zatrzymują się na dłużej, by na przykład wyczyścić piórka. Do tej czynności wybierają miejsca luźniej zarośnięte, ale z takim jakby daszkiem z pogniecionych, zeszłorocznych trzcin. Ten parasol chroni je przed bystrym okiem np. błotniaka stawowego, który ciągle pataroluje szuwary.

Zdjęcia

Zielonka (Porzana parva)
Zielonka (Porzana parva) © Jacek Wierzejski

Poznanie ich zwyczajów pozwoli nam na robienie zdjęć nie tylko ze stałej czatowni przy scenie, lecz także z trasy ich codziennego obchodu. Warte uwagi jest zachowanie ptaka, gdy na tej ścieżce zabraknie materiału, po którym można przejść. Wtedy najczęściej zielonka przefruwa na drugą stronę. Jest to czynność powtarzalna, co pozwala utrwalić to ujęcie na karcie. Miejscówka wśród wysokich trzcin nie zawsze pozwala na kadry o wschodzie czy zachodzie słońca, gdy światło jest najlepsze ale jasne; niekoniecznie słoneczne dni także są dobrą okazją do zdjęć. Zielonki, no może poza pisklakami, dobrze się naświetlają, ale są bardzo ruchliwe i lepiej dla ostrości kadrów, jeśli czasy ustawimy dość krótkie. Na początku naszych zmagań fotograficznych ptaki będą ostrożne, ale szybko przyzwyczają się do odgłosu migawki, a jeszcze szybciej do tych białych robaków i pozwolą nam na wiele ujęć. To zależy od osobnika, ale z moich doświadczeń wynika, że z chruścieli to właśnie zielonki najbardziej tolerują obecność człowieka. Przekonałem się o tym, siedząc pewnego razu przy scenie. Byłem bez przykrycia, a cała rodzinka tych kurek krzątała się koło mnie w poszukiwaniu pokarmu. Wystarczyło, że nie wykonywałem gwałtownych ruchów. Te kureczki, podczas pobytu u nas wyprowadzają dwa lęgi, także możemy im długo potowarzyszyć. Wspominałem wcześniej, że zielonki bardzo bronią swego rewiru, ale bliżej jesieni szczególnie młode ptaki już nie mają takiego instynktu i może nam się udać zmieścić w jednym kadrze zielonkę z wodnikiem lub kropiatką na jednej scenie. Na ogół we wrześniu zielonki odlatują na południe, gdzie zimują w północno-wschodniej Afryce i w rejonie Morza Śródziemnego. Na pewno wrócą znów w kwietniu i będzie można utrwalać ciekawe chwile z ich życia, czego wszystkim życzę.