Chmury gęsi - wiosną codzienny widok | G. i T. Kłosowscy |
Biebrza jest jedna. Ale w trzech naturalnych osobach. Są nierozłączne, tworzą jedna, mokrą i w miarę dziką całość. Można jednak postrzegać je osobno. Tak będzie ten unikat przyrodniczy widział ptasiarz. Ja w każdym razie widzę trzy jego wcielenia.
Pierwsze – to rzeka i jej przyległości. Najciekawsze wczesną wiosną, kiedy zmienia się w wielkie jezioro. Drugie – dla mnie najważniejsze – to wypełniające pradolinę po brzegi torfowiska – wielkie, puste przestrzenie, które taki, trochę stepowy, trochę tundrowy charakter zawdzięczają ludziom, którzy kosili dla lichego siana pokrywające ten obszar turzycowiska, chroniąc je przed inwazja drzew. Najciekawsze dla ptasiarza nieco późniejszą wiosną, a latem wyglądające wręcz na ornitologicznie martwe. I wreszcie trzecie – bagienne lasy, rozkrzewione tam, gdzie koszenia zaniechano, a zarazem spływ nieco żyźniejszych wód z wysoczyzn zapewnił rozwój drzewom Najbardziej atrakcyjne widokowo po roztopach - gdy kolumny drzew nieledwie wyrastają z wody - potem zmieniające się w straszliwą pełną komarów, grząska dżunglę.
Bataliony - coraz rzadziej tokują... | G. i T. Kłosowscy |
Pierwszy z tych światów – to przede wszystkim raj ptaków wędrownych, znajdujących schronienie i popas wśród zalewisk. To głównie blaszkodziobe – od gęsi, poprzez liczne gatunki kaczek po łabędzie, także, a ostatnio nawet coraz bardziej, te krzykliwe. Gdy zaś woda nieco opadnie, odsłaniając błotniste łąki nadrzeczne – jest to ostoja wędrownych i gniazdujących siewkowych z batalionem na czele. Drugi – to w pierwszym rzędzie lęgowisko dla gatunków przeważnie już rzadkich i ginących, a zarazem mających swe właściwe areały na północy kontynentu. To plejada takich siewkusów, jak bekasy – kszyk i dubelt, rycyk, krwawodziób, kulik wielki. Dalej – rzadkie wróblaki: świergotek łąkowy, świerszczak czy wreszcie flagowy dziś, osławiony przedstawiciel ptaków z tej grupy: wodniczka. Do tego polujące na otwartej przestrzeni, więc dobrze widoczne drapieżniki – błotniaki, orliki, wreszcie tak mocno ekscytująca przyjezdnych ptasiarzy sowa błotna – echo dalekiej tundry. Zaś świat trzeci – bagienne lasy, przede wszystkim olsy, rozbrzmiewają śpiewem drobnych ptaków wróblowych. Pod tym względem są bodaj najbogatszym u nas środowiskiem, gdzie wiele gatunków żyje w fantastycznie dużych zagęszczeniach. W większości to pospolici przedstawiciele ptasiego rodu, ale nie tylko. W tym środowisku, zwłaszcza na skrajach i w lukach obfitujących w krzewy, mamy takie rarytasy, jak strumieniówka, podróżniczek, brodziec samotny, który wybrał jako jedyny z brodźców środowisko leśne i dziwonia, swego czasu też lęgowy droździk, a do tego oryginał wśród siewkowców - przejął sporo zwyczajów drobnych ptaków leśnych, a nawet zasiedla ich opuszczone gniazda. Tutaj jest bardzo pospolity.
Pełen wybór drapieżników - z orłem przednim na czele | G. i T. Kłosowscy |
Bagienny świat ma swój ptasi kalendarz, od lat, pomimo wielu zmian w tutejszym środowisku, właściwie nie zmieniony. Wiosna, czyli już z końcem lutego, rozpoczyna go przelot stad gęsi – przede wszystkim białoczelnej, ale też zbożowej i gęgawy, która tu również coraz liczniej gniazduje. Duży jest też ruch wśród kaczek, a stada lecących wieczorami świstunów tworzą tu jedyny w swoim rodzaju przedwiosenny klimat. Nieco później nadchodzi czas wędrówek oraz instalowania się na lęgowiskach siewkowców. Z początkiem maja uwagę przyciągają stada batalionów. Dziś już prawie wyłącznie przelotnych, nie tworzących tu trwałych, lęgowych tokowisk, a jedynie zaczynających toki. W tym czasie inne siewkowe siedzą już na gniazdach, z których porywają się tłumnie za lada podnietą. Niestety, coraz mniej tłumnie. Już nie tylko kulik wielki, ale też rycyk czy krwawodziób, a nawet tak kiedyś pospolita czajka stały się rzadkością. Niemniej są tutaj wciąż przedmiotem fotograficznych łowów. W tym mniej więcej czasie tokują też, tutaj ciągle jeszcze obecne, a zarazem dobrze kryjące swe tajemnice przed fotografami dubelty. Koniec maja – to czas rybitw białoskrzydłych, a po nich obiektywy zwracają się ku wodniczce i błotniakom.
Gegawy - dawniej rzadkość, dziś - lęgowa pospolitość | G. i T. Kłosowscy |
Późne lato – to początek wędrówek siewkowców, zupełnie teraz odmienionych po utracie godowego upierzenia. To także okres sejmów bocianich i zaczątek zlotów żuraw, które każdego wieczora zlatują z pól na mokradła, by tu przenocować. Ich stada potężnieją do ostatniej dekady września, by z pierwszymi przymrozkami odpłynąć na zachód i południe. Zima wita gości z północy, w tym drapieżniki. To doskonały okres do wypatrywania nie tylko dość licznego wtedy bielika, ale i orła przedniego. Nad Biebrzą były już widywane wszystkie gatunki ptaków szponiastych, jakie są znane z Europy. Większość oczywiście – w tym orliki, orzełki włochate, gadożery czy kobczyki – w ciepłej porze roku. Niestety, nie są już ożywieniem zimowych bagiennych pustaci cietrzewie. Niegdyś gromadnie obsiadały korony brzóz, a w czasie śnieżnych zim potrafiły się z zasp porywać jak rakiety przed przemierzającym zamarznięte, otulone śniegiem bagna wędrowcem. Prawie doszczętnie wyginęły.
Rybitwa białoskrzydła – ptak pogranicza zalewisk i torfowisk |
G. i T. Kłosowscy |
Ponad czterdziestoletni czas przebywanie wśród tutejszych mokradeł pozwala zauważyć zmiany w ptasiej faunie. Los cietrzewia najwyraźniej zamierzają podzielić wymienione poprzednio gatunki ptaków siewkowych. Związane są z otwartymi bagnami, a w tym środowisku nastąpiło bodaj najwięcej zmian. Kiedyś wykaszane, zostały prawie całkiem opuszczone przez rolników. Z moich spostrzeżeń wynika, że czas, kiedy kosiarze rok po roku odchodzili z bagien, był dla gniazdującej w tym środowisku skrzydlatej fauny szczególnie sprzyjający. Te z pozoru monotonne, podmokłe pustki stanowiły wtedy subtelną mozaikę nieco odmiennych siedlisk. Tu łąka była świeżo skoszona, sąsiednia – leżała od roku odłogiem, inna – od pięciu lat. Jedne działki były więc pokryte niską roślinnością mchami, nabiegłe wodą od wydeptywania nogami kosiarzy, inne kępiaste, przetykane suchymi liśćmi nie koszonych już turzyc, jeszcze inne zarastały z wolna rzadką trzciną, a na jeszcze innych pojawiały się siewki brzóz i olch. Wszystkie te odmiany tutejszego środowiska miały swoje gatunki ptaków, a najczulszymi ich wskaźnikami były bodaj małe ptaki wróblowe. Wykaszane obszary zajmowały wodniczka i świergotek łąkowy, o roku czy dwóch nie koszone – świerszczak, te z pierwszymi trzcinami brzęczka i potrzos, z pierwszymi krzewami i trzcinami – rokitniczka, a zmieniające się zdecydowanie w ols – strumieniówka i podróżniczek. Ten układ środowisk nie mógł oczywiście pozostawać niezmienny – stało się oczywiste, że bez koszenia bagna pokryją zarośla, a przez to stracimy gatunki otwartych środowisk. Dla ratowania najbardziej zagrożonego z nich – wodniczki – uruchomiono z unijne środki ochronę czynną. Na bagna ruszyły ratraki, wykaszając prawie całą ich powierzchnię. Dziś dominują tu znów bezdrzewne pustkowia, ale wiele gatunków już nie wróciło, albo wróciło w niewielkiej tylko liczbie. Wodniczka ma się nie źle, ale ostateczne skutki ratrakowej ofensywy ujawnią się dopiero z czasem.
Gdzie trzciny, tam rokitniczka | G. i T. Kłosowscy |
Niektóre ptaki po trosze zdradziły bagna, znajdując dogodniejsze warunki gdzie indziej. Żurawie już tylko gniazdują i nocują na bagnach, żerują natomiast na polach, gdzie rośnie coraz więcej ich ulubionej kukurydzy. Błotniaki łąkowe i zbożowe też uciekły w pola, nawet gniazda lokując w łanach roślin uprawnych, gdzie aż do żniw nikt nie zagląda i mają święty spokój. Ale też Biebrza, gdzie wciąż mimo wszystko króluje natura, jest tym zakątkiem, w którym znajdują swe pierwsze przytuliska gatunki, poszerzające w Europie swój zasięg i podbijające nowe tereny. To tu przed laty znaleziono pierwsze w Polsce gniazdo ekspandującego z północy łabędzia krzykliwego, dziś już stałego rezydenta tutejszych mokradeł. Podobnie było z podążająca z kolei z południa czapla białą, a wcześniej – z rybitwami białoskrzydłą i białowąsą. Niektóre gatunki zaczynają zasiedlanie obszaru Polski od doliny Biebrzy i jest to nadzwyczaj wymowne.
Sowa błotna – rzadkość nad rzadkościami | G. i T. Kłosowscy |
Przed ponad czterdziesty laty nasz autorski tandem zawitał nad Biebrzę, zwabiony artykułami, z których wynikało, że żyją tu wszystkie ptasie rzadkości Polski, a niektóre tylko tutaj wykazują znaczną liczebność. Był to wtedy inny świat. Rzeczywiście bogaty w ptaki, ale też prawie bezludny. Mieliśmy go prawie dla siebie. Każda co ciekawsza obserwacja była odkryciem – czasem tylko dla nas, a czasem nie tylko. Dziś wszystko tu jest monitorowane, policzone, opisane. I przeważnie sfotografowane. Niektóre ptaki, zwłaszcza drapieżne, noszą nadajniki GPS. Niektóre lęgowiska otacza się pastuchem. Prawie cały obszar doliny jest w granicach dość rygorystycznie dziś zarządzanego Biebrzańskiego Parku Narodowego. Bilety, zezwolenia, zakazy. A jednak wszędzie czuje się oddech jeszcze dzikiej przyrody, ptasiego uroczyska. I oczekuje niespodzianek. Parę lat temu sensację wzbudziła koczująca sowa jarzębata. Niedawno pokazał się – i dał sfotografować – puszczyk uralski. I co rusz pilni obserwatorzy donoszą o nie znanych tu dawniej gatunkach. Tak było z pliszką cytrynową czy wąsatką, z gniazdowaniem dawniej tylko przelatującego łęczaka. Biebrza potrafi zaskoczyć.