Gęsi zbożowe i białoczelne (Anser fabalis i Anser albifrons) |
© Grzegorz Sawko |
Kiedy nastają chłodne październikowe poranki, mgliste powietrze zaczynają „przecinać” odgłosy ciągnących na zimowiska kluczy gęsi. Wprawny ornitolog amator bez trudu rozpozna gęganie zbożówek i odróżni je od gęsi białoczelnych, których nawoływanie jest bardziej fletowe i melancholijne. Te dwa wymienione gatunku dominują w przelotnej populacji gęsi, choć wśród migrujących stad trafiają się także rzadsze gatunki takie jak: gęś krótkodzioba, bernikla białolica, gęś tybetańska, bernikla rdzawoszyja, a czasem nawet śnieżyca duża przygnana gdzieś w odległe dla niej zakątki Europy przez silne północne wiatry.
Temat przelotnych gęsi nurtował mnie od początku mojej fotograficznej pasji. Tu gdzie fotografuję – w Dolinie Środkowej Odry – gęsi korzystają z rozległych pól i łąk, aby odpocząć i pożywić się podczas wędrówki, a z uwagi na łagodniejszy klimat Zachodniej Polski i coraz częściej lekkie zimy na tym obszarze, pozostać w rejonie Odry i Ujścia Warty na zimowiska.
Śnieżyce duże (Anser caerulescens) w stadzie gęsi | © Grzegorz Sawko |
Robiąc przedplenerowe ptasie rekonesanse, często obserwowałem z dala stada żerujących na oziminie gęsi, siedzących na środku rozległych pól i zastanawiałem się jak się do nich „dobrać”. Ptaki mimo, że przebywały kilkaset metrów od drogi, którą się poruszałem, niechętnie dawały się obserwować nawet przez okno samochodu, gdy tylko ten zatrzymał się w miejscu. Przestawały żerować i prostowały szyje obserwując pojazd. Ta ich nerwowość miała swoje uzasadnienie. Otóż w czasie jesiennych przelotów migrujące gęsi stają się celem polowań. Ptaki są bardzo wyczulone na obecność człowieka i gdy tylko ludzkie zachowanie wzbudza w nich niepokój, podrywają się i przelatują w bezpieczniejsze miejsca. Na szczęście nieco odmiennie przedstawia się sprawa wiosennych migracji, kiedy to na przełomie lutego i marca ptaki mogą spokojnie powracać na lęgowiska, znajdując się w okresie ochronnym. Ich zachowanie wówczas się zmienia. Pozwalają się zbliżyć na mniejszą odległość, choć i tak pozostają nieufne i trudno marzyć o udanych zdjęciach z odległości kilkuset metrów, nawet z aparatem wyposażonym w spory teleobiektyw.
Gęś białoczelna (Anser albifrons) | © Grzegorz Sawko |
Zabierając się do realizacji fotograficznych planów próbowałem różnych sposobów zbliżenia się na odpowiednią odległość do tych płochliwych i czujnych ptaków. Jedną z pierwszych testowanych metod fotografowania było fotografowanie gęsi na żerowisku. Sprawa wydaje się banalnie prosta – wystarczy być przed gęsiami w miejscu ich żerowania, odpowiedni się zamaskować i czekać cierpliwie. W praktyce okazało się, że nie jest to takie łatwe. Pod osłoną nocy rozbijałem czatownię składającą się z siatki maskującej rozciągniętej na stalowych prętach i kładłem się na karimacie w środku. Na rozległych łąkach i polach, gdzie brak jakiegokolwiek elementu, do którego można by „przykleić” czatownię ten sposób wydawał mi się jedynie słusznym – niska konstrukcja, pod którą mogłem bez skrępowania ruchów leżeć, miała skutecznie mnie zamaskować i zmniejszyć dystans do żerujących ptaków. Jednak nadlatujące o świcie gęsi widziały odcinający się od płaskiej powierzchni obiekt, co potwierdzały nagłym manewrem odejścia. Moje wielokrotne próby zbliżenia się do nich nie powiodły się.
Bernikle białolice (Branta leucopsis) | © Grzegorz Sawko |
Zmieniłem zatem strategię. Porzuciłem metalowe pręty i przykryty samą siatką kładłem się na ziemi. Ta metoda okazała się bardziej skuteczna. Ptaki, mimo że nie lądowały w bezpośredniej bliskości, przysiadały znacznie bliżej, a w czasie żerowania zbliżały się na odległość pozwalającą na fotografowanie. Znacznie niższa konstrukcja nie budziła w nich już takiego lęku. Zachęcony pierwszymi drobnymi sukcesami podejmowałem kolejne próby fotografowania stosując inne metody. W międzyczasie prowadziłem częste monitoringi nadodrzańskich okolic obserwując zachowania gęsi – ich miejsca odpoczynku, noclegowiska, miejsca żerowania. Zauważyłem pewną prawidłowość. Ptaki zatrzymują się na kilka dni w jednym rejonie, wybierają bezpieczne miejsce na noclegowisko i żerują przez kilka dni w tym samym miejscu. Oczywiście to samo miejsce żerowania, umówmy się, to kilka ładnych hektarów oziminy albo łąki wśród przepastnych hektarów upraw. Nie łatwo wycyrklować, gdzie danego ranka siądą ptaki mające do wyboru rozległy obszar, dlatego spore znaczenie w fotografowaniu gęsi odgrywało szczęście.
Gęsi zbożowe (Anser fabalis) | © Grzegorz Sawko |
Kolejnym etapem realizacji gęsiego tematu było fotografowanie gęsi na noclegowiskach. Na nieszczęście dla mnie ptaki wybierały na nocny spoczynek głównie niedostępne miejsca na pomniejszych zbiornikach wodnych otoczonych szuwarem i trzciną lub na samej Odrze, spływając w nocy z nurtem rzeki. Udało mi się jednak odnaleźć miejsce, na którym gęsi nocowały przez pewien czas w ilości kilku tysięcy osobników i były w miarę łatwo dostępne. Brzeg zbiornika był ciut za wysoki, co pogarszało nieco fotograficzną perspektywę, ale nie miałem dotychczas bardziej dogodnej możliwości realizacji fotograficznych założeń. Kłopotem, który musiałem rozwiązać było zbliżenie się do ptaków na odległość umożliwiającą fotografowanie. Oczywiście próby nawiązania bliskiego kontaktu dokonywałem pod osłoną nocy, choć nie było to łatwe. Targanie ciężkiego sprzętu fotograficznego i zestawu maskującego składającego się z karimaty, worka z grochem pełniącego rolę statywu oraz siatki maskującej, nie należy do najprzyjemniejszych zwłaszcza, gdy trzeba przejść kilkaset metrów w całkowitej ciemności potykając się co chwila o nierówności terenu. Mimo dołożenia wszelkich starań, nie sposób zachować absolutną ciszę i bezszelestnie zbliżyć się do nocującego stada. Wśród gęsi występuje podział ról. Są gęsi strażniczki, które podczas żerowania czy snu stada czuwają obserwując okolice i wszczynając alarm, gdy coś wzbudzi ich niepokój. Spłoszone wywołanym przeze mnie hałasem, gęsi poderwały się w środku nocy, ale na moje szczęście, po kilku rundach w powietrzu siadły ponownie na wodzie. Leżąc pod siatką zauważyłem, że ten sam manewr powtarzały jeszcze kilkakrotnie, spłoszone jakimś niepokojącym dźwiękiem. Nie odlatywały jednak z noclegowiska, co dawało szansę na udaną sesję.
Zrywające się stado gęsi | © Grzegorz Sawko |
Świt pokazał, że odległość między mną a ptakami jest niewystarczająca na 600 mm obiektywu. Podpiąłem więc konwerter 1,4. Na moje szczęście gęsi zaczęły stadnie przemieszczać się po zbiorniku podpływając coraz bliżej do mojej kryjówki. Początkowo leżałem bezruchu obserwując ptaki i czekając na dostateczną ilość światła. Gdy zacząłem fotografować robiłem to bardzo ostrożnie, starając się unikać gwałtowniejszych ruchów obiektywu. Ptaki były naprawdę blisko. Nie da się opisać słowami uczuć jakie towarzyszą przebywaniu wśród kilkutysięcznej rzeszy gęsi. Obserwowanie tego gwaru, przekomarzań i porannej toalety, sama bliskość ptaków jest sama w sobie nagrodą i satysfakcją. Nie mniej wykonałem serię zdjęć wielkiej gęsiej rodziny w jej porannym przebudzeniu, mimo nie zbyt korzystnych warunków świetlnych. Ptaki jeszcze przed wschodem słońca poderwały się nagle i odleciały na żerowiska.
Gęsi zaliczam do jednych z trudniejszych „przeciwników”. Do chwili obecnej nie udało mi się zrobić zdjęcia tych ptaków, które całkowicie by mnie satysfakcjonowało. Z pewnością nie do końca sprawdzi się w fotografowaniu gęsi metoda podchodu lub podjazdu samochodem. Ptaki są zbyt czujne, aby pozwoliły się zbliżyć na odpowiednią odległość pozwalającą na fotografowanie w dużym zbliżeniu. Oczywiście można tą metodą wykonać ciekawe ujęcia żerujących dużych stad gęsi, zrywających się lub lądujących ptaków, jednak na bliskie spotkanie nie można liczyć.
Gesi zbożowe (Anser fabalis) | © Grzegorz Sawko |
Wyczekiwanie na gęsi w miejscach ich żerowania daje zdecydowanie lepsze efekty, ale wymaga cierpliwości, bo ptaki nie zawsze siądą w wybranym przez fotografa miejscu. Jednak przy odrobinie szczęścia można tą metodą uzyskać zadowalające efekty. Pamiętać trzeba także, aby kryjówka bardzo dobrze wtapiała się w otoczenie – wyższe trawy, turzyce etc.
Według mnie metodą, która potencjalnie może przynieść najlepsze efekty jest fotografowanie ptaków w miejscu ich odpoczynku. Choć niezwykle trudno jest zbliżyć się do kilkutysięcznego stada gęsi nie będąc przez nie zauważonym, to korzystając z osłony nocy i przy zachowaniu szczególnej uwagi można wystarczająco zmniejszyć dystans do ptaków.