Zimorodek (Alcedo atthis)
Zimorodek (Alcedo atthis) ˆˆ Michał Kut

Głośne „tiliiit…” gdzieś z wnętrza, gęstej jak mleko mgły, zdradza nadlatującą strzałę. Z furkotem przysiada na starym pniu, nerwowo mierzy wzrokiem to w prawo to, w lewo…. Rzucam okiem w małe szkiełko wizjera – Jest! Wstrzymuję oddech, zastygam w bezruchu na kilka minut, aż mój błękitny odrzutowiec spokojnie rozgości się na ulubionym miejscu. Zimorodek – niebieska perła naszej przyrody. Mały, ale szybki myśliwy to jeden z moich ulubionych gatunków zarówno na fotografii jak i w obserwacji. Zwinny w locie, ciekawy w zachowaniu, a na polowaniu efektowny i niezłomny. Ulubiony, nie tyle z powodu pięknego, egzotycznego ubarwienia, co z zachowania, zwłaszcza iż tą samą rodzinkę jest mi dane obserwować już kilka lat…

Zimorodek (Alcedo atthis)
Zimorodek (Alcedo atthis) ˆ Michał Kut

Wszystko zaczęło się od plastikowej rury, we wrześniowy zachód słońca… Uganiałem się wtedy za czaplami, gdy zimorodek śmignął mi tuż nad głową. Śmignął i poleciał na sąsiedni staw. Nic nadzwyczajnego, ale wcześniej w tym miejscu go nie słyszałem. Nie minęło 5 minut, to samo. Kolejne minuty i znów… lecz tym razem głos nie ucichł. Delikatnie podczołgałem się wśród traw, nad brzeg grobli. Nic. Nie ma go. Delikatnie przemierzam obiektywem centymetr po centymetrze, każdy wystający z wody element. Znów zniknął… Odrywam oko od wizjera – „tiliiit…” – znów przyleciał. Mam go! Usiadł na rurze przelewowej stawu, prawie bez zwłoki wzlatuje do góry, mierzy i z głośnym pluskiem odławia pierwszą kijankę… Jemu się udało, mi już gorzej – nie trafiam z ostrością. Zdjęcie jest, ale… do niczego. Podsuwam się powoli coraz bliżej, w nisko skoszonej trawie. Zimorodek zachowuje się tak jakby nie widział we mnie zagrożenia. Kolejne ujęcia już ostre, w ciepłym świetle zachodu. Dokumentuję na koniec jeszcze kilka ujęć, dumny z siebie i zimorodkowego debiutu w moim słabawym portfolio. Jak się później okazuje to było jedyne udane fotograficznie spotkanie w 2010 r., a niedosyt tym większy…

http://jira.genexislocal.nl/browse/GEN-1613
Zimorodek (Alcedo atthis) ˆ ˆ Michał Kut

Kolejne i częstsze spotkania to plątanina przypadków i kapryśnej natury. Tym razem przegapiłem wiosnę i do zimorodka przyciągnęła mnie latem rodzinka błotniaków stawowych. Wyprowadziły lęgi i lotne już młode na stołówkę upodobały sobie kilkumetrową stertę ziemi. Obrośnięta trzciną, ledwie kilkanaście metrów od czatowni, nad samym brzegiem. Dla obserwatora miejsce bardzo dobre, lecz dla nieszczęśnika pełzającego w trawach dla lepszej perspektywy zdjęcia już nie…

Zamontowałem więc stary pień tuż nad brzegiem, tak by wychodził nad toń wody, lecz ten nie przypadł młodym drapieżnikom do gustu. Niespodziewanie i nieświadomie zrobiłem prezent zimorodkowi i sobie przy okazji. Dzięki temu przez wszystkie bezowocne dni w oczekiwaniu na błotniaki, towarzyszył mi błękitny znajomy i … mgła.

Mikroklimat stawów nie raz dawał mi się we znaki. W letnie miesiące zazwyczaj nad groblą słońce grzało od wczesnych godzin, a 1,5m nad powierzchnią wody snuła się gęsta warstwa pary wodnej. Jeden dzień pozwalał na zdjęcia z ledwo prześwitującym żywo zielonym tłem trzcinowiska, by w kilka następnych kilka było białą, gładką ścianą. W tej mlecznej scenerii słońce raz jeden wzięło górę o wschodzie i mgła ciągle wisząca nad powierzchnią stawu skomponowała ładny środowiskowy obrazek z zimorodkiem w roli głównej… Miejsce okazało się niezbyt fortunnym na dłuższą metę, a niebieska strzała poszła znów w odstawkę do następnego roku.

Zimorodek (Alcedo atthis)
Zimorodek (Alcedo atthis) ˆ ˆ Michał Kut

Nadszedł w końcu 2012 rok. Nie tyle wyczekiwany, a dokładniej przygotowany. Postanowiłem precyzyjniej wybrać miejsce sceny fotograficznej. Określiłem rejon skąd nadlatują zimorodki, wybrałem miejsce gdzie nie brakuje drobnych ryb i żab… Pierwsze półrocze przeleciało dość szybko i pracowicie, ale niestety nie z błękitnymi lotnikami. Pod koniec lipca przyszedł czas na pierwszą zasiadkę. Profilaktycznie na miejscu rozstawiłem się przed świtem, by sprawdzić o której rodzinka zimorodków zabiera się za łowy. Jest kilka minut po 5 rano. Tiiliit – głos wyrywa mnie z czujnej drzemki. Nawet nie uruchamiam aparatu – jeszcze będzie okazja – Tiiliit – dobiega pisk zza pleców – jest następny.

Z wielką przyjemnością obserwuję jak przeganiają się 3-4m ode mnie, poprawiają piórka, polują, kąpią się, znów przeganiają… i tak co kilka dni, gdy tylko mam czas i siłę powstać przed świtem z ciepłego, gorącego łóżka. Wysiłek się opłaca - malutki wyświetlacz aparatu, każdego fotograficznego poranka mieni się odcieniami pomarańczy, niebieskiego i zieleni tła przeplatanego żółtymi akcentami kwitnących na wodzie kwiatów. Statyczne, acz piękne atlasowe ujęcia tracą blask jednego dnia. Dnia w którym to, dane mi jest zarejestrować reportaż dokumentujący zimorodkowy przerost ambicji.

Zimorodek (Alcedo atthis)
Zimorodek (Alcedo atthis) ˆ ˆ Michał Kut

Zaczęło się jak zwykle. Kąpiel, kilka przelotów wokół stawu, sprzeczka o miejscówkę… Dwa ptaki uparcie rywalizowały o mój patyk. Tym razem jeden osobnik sprawiał wrażenie silniejszego. Nim słońce przecięło białą ścianę mgły, ten już raz po raz nurkował za wypatrzoną drobnicą. Skupiony wzrok, szybki wzlot 3-4 m nad lustro wody, obranie celu i ostre pikowanie w dół. Kilka prób aż w końcu wyciąga niewielką kijankę i sprawnie połyka nim zdążę przygotować aparat. Kilka chwil i znów z mozołem podlatuje z kolejną ofiarą. Tym razem inną, większą – o masz – złapał żabę.. Patrzę w oczko aparatu jak ten się uwija. Ofiara wygląda potężnie jak na gabaryty myśliwego. Śniadanie jeszcze się rusza, więc ten nie czekając przekłada ją kilka razy w dziobie i energicznym ruchem ogłusza o gałąź. Przez kilka minut obserwuję jak zimorodek obraca, wykręca, bezskutecznie próbuje połknąć…aż w końcu poddaje się i upuszcza zbyt obszerne śniadanie… Zawiedziony, nie daje za wygraną.

Mijają dwie godziny, a ten zawzięcie podlatuje co kilkanaście minut. Wreszcie przysiada na dłużej i już pierwsza próba okazuje się skuteczna. Dumnie wyciąga z wody ok 8-9 centymetrowego bolenia.

Zimorodek (Alcedo atthis)
Zimorodek (Alcedo atthis) ˆ ˆ Michał Kut

Ryba zamiata ogonem, próbuje się wyrwać. Zawzięty zimek, nie zwlekając obraca dziób i szybkim ruchem kilka razy uderza rybą prosto w patyk. Trzask i rozpryskujące krople, które obserwuję w wizjerze dają niesamowicie barwne obrazy. Dokumentuję seriami te zmagania, a maleńki bufor w 20D zapycha się w kilka sekund. Jak nie trudno się domyślić, zapycha się wtedy kiedy nie trzeba… Najciekawsze kilka sekund umyka między buforującymi się RAWami. Ponownie ofiara przerasta łowcę. Trzyma rybę bezradnie, próbuje jeszcze połknąć, ale w końcu puszcza martwą już zdobycz… Siedzi tak zawiedziony kilka minut, wyraźnie zmęczony bezsensowną pracą. „Tiiilitt…” – unosi się, podlatuje i znika za trzcinowiskiem.

Do końca sierpnia jeszcze kilka razy obserwuję piękno, grację i niespokojnego ducha tych ptaków. Fotograficznie z zadowoleniem wypełniam zadanie. Następny rok z zimorodkami był nie mniej ciekawy, bogatszy w obserwacje i doświadczenia, choć w innej i mniej barwnej scenerii. Chętnie i z zadowoleniem wracam do zdjęć błękitnych znajomych, a w głowie ciągle iskrzy pomysł na kolejne sesje z zimorodkiem w roli głównej. Może tego lata, może za rok…