Drukuj
Odsłony: 3959
Wrobel zwyczajny (Passer domesticus)
Wróbel zwyczajny (Passer domesticus) © Kazimierz Pańszczyk

Wróbel od bardzo dawna towarzyszył człowiekowi – przypuszcza się, że skolonizował ludzkie osady już przed co najmniej kilkoma tysiącami lat. Jak wiemy ptak ten dobrze czuje się zarówno na wsi, jak i też w wielkich metropoliach. Nie ma zbyt dużych wymogów środowiskowych, wystarczy mu mały zakrzewiony skwer, niewielki trawnik, oczywiście dobrze by było, gdyby miał bezpośredni dostęp do nasion zbóż, chwastów, drzew i krzewów.


Ale jeśli nawet boryka się z wyraźnym niedoborem nasion, równie dobrze potrafi zadowolić się utraconym przez dzieci ciastkiem, lub innym porzuconym przez człowieka smakołykiem. Z chęcią też buszuje po miejskich koszach i śmietnikach. Jest to ptak znakomicie radzący sobie zarówno w obrębie gospodarstw wiejskich, jak i też w wielkomiejskich betonowych osiedlach. Niejednokrotnie można go spotkać nawet wewnątrz wielkich super marketów, magazynach spożywczych, halach sportowych, a nawet w hangarach lotniczych.

Wrobel zwyczajny (Passer domesticus)
Wróbel zwyczajny (Passer domesticus) © Kazimierz Pańszczyk

Miejsce na gniazdo wybiera w szczelinach budynków, pod dachami, w dziuplach, skrzynkach lęgowych, a czasami nawet na obrzeżach bocianiego gniazda. Wydawać by się mogło, że tak zaradnemu gatunkowi nic nie może zagrozić. Niestety naukowcy zauważyli już początkiem lat 80-tych ubiegłego stulecia, że populacja wróbli zwłaszcza w Europie Zachodniej zaczęła dramatycznie się kurczyć. Obecnie w Holandii i Wielkiej Brytanii wróbel stanowi już taką rzadkość, że uznano go za gatunek zagrożony wyginięciem.

Sytuacja polskiego wróbla też nie jest zadowalająca. Co prawda nie wiem czy prowadzono dokładne badania w tym kierunku, niemniej jednak z pobieżnych obserwacji wynika, że wróbli faktycznie w ostatnim okresie minionego ćwierćwiecza znacznie ubyło. Naukowcy spadku populacji tych wszędobylskich ptaków dopatrują się głównie w niekorzystnych zmianach. Między innymi zwraca się uwagę na coraz większą konkurencyjność ze strony innych „miejskich” ptaków takich, jak chociażby gołębie, sroki, kawki, drozdy, czy gawrony. Ważną rolę w spadku populacji przypisuje się też drapieżnikom, do których niewątpliwie należy kot domowy, kuna, pustułka, krogulec, czy nawet puszczyk.

Wrobel zwyczajny (Passer domesticus)
Wróbel zwyczajny (Passer domesticus) © Kazimierz Pańszczyk

Również zmiana pojazdów zaprzęgowych na pojazdy mechaniczne, czyli brak dostępu do końskiego pożywienia, głównie chodzi tu o owies, też w jakimś stopniu wpłynęła na spadek populacji tych wszędobylskich ptaków. Okazuje się również, że nowoczesne budownictwo też ma niebagatelne znaczenie. Ptaki te jak wiemy najchętniej zakładają gniazda w przeróżnych zakamarkach budynków, skrzynkach lęgowych, a czasami nawet i w opuszczonych jaskółczych gniazdach. Dzisiejsza kwadratura budownictwa, do tego beton, szkło, brak strzech, okapów, tak zwany nowoczesny system dociepleń, który zamyka szczelnie całą elewację w zasadzie nie dają większych możliwości lęgowych.

Coraz mniej starych strychów, strzech, okapów i architektonicznych zaułków sprawia, że wróblom coraz trudniej osiągnąć sukces lęgowy. Ostatnio zwrócono także uwagę na czynniki sanitarne w postaci szczelnie opakowanych odpadów spożywczych wyrzucanych przez człowieka. Mówiąc najprościej wróbel ma coraz większą trudność w dotarciu do wszelkich „cywilizacyjnych smakołyków”, które to człowiek szczelnie pakuje w reklamówki przed wyrzuceniem do kosza.

Wrobel zwyczajny (Passer domesticus)
Wróbel zwyczajny (Passer domesticus) © Kazimierz Pańszczyk

Wychodzi na to, że wróbel przez te ostatnie kilka tysiącleci znakomicie dostosował się do bałaganiarskiego stylu życia człowieka i świetnie się czuł na miejskich straganach jarmarkach, bazarach czy w obrębie wielkich magazynów zbożowych. Obecnie na wsiach już nikt nie młóci zboża ręcznie, nie młynkuje i nie przewiewa, a co za tym idzie pewne straty związane z technologią ręcznych omłotów odpadły. Cały proces zamknął się już na polach gdzie zmechanizowane kombajny zbożowe załatwiają wszystko. Modna niemal wszędzie za ogromne pieniądze rewitalizacja parków miejskich również zamyka drogę rozwoju. Sadzi się ozdobne krzewy których owoce są dla wróbla niejadalne, sieje się trawy które praktycznie nie zakwitną ponieważ zmechanizowane koszenie trawników nie dopuszcza do tego procesu. Nie ma już wielu chwastów których niegdyś było w parkach brud, a co za tym idzie nie ma też nasion, które wzbogacały menu pokarmowe nie tylko wróbla. Nie ma dorożek, nie traci się końska karma itd.

06
Wróbel zwyczajny (Passer domesticus) © Kazimierz Pańszczyk

Całość zagadnienia jest, jak widzimy, bardziej złożona niż można przypuszczać i zapewne każda z wymienionych przyczyn wpływa w mniejszym lub w większym stopniu na kurczącą się populację tych wszędobylskich ptaków. Niestety „ten miejski cwaniak”, który towarzyszył człowiekowi od tysięcy lat mimo niezwykłych zdolności adaptacyjnych jakie zdołał wypracować przez wieki stopniowo ginie. Wszystko wskazuje na to, że nowoczesność i galopujący postęp cywilizacyjny najwyraźniej wróblom nie służy. Jak widać ten wszędobylski ptak najwyraźniej już za tym wszystkim nie nadąża. Być może za kilkadziesiąt lat skromna populacja wróbli pozostanie już tylko na peryferiach wiejskich zabudowań, o ile i tam nie zawita nowoczesność ze stali, szkła, folii i plastiku.