O autorze

robert nanaszko

Hmm…. właściwie to moje życie ciągle związane jest z wodą, od najmłodszych lat z tą jeziorową, a później morską. Wychowałem się na Pojezierzu Myśliborskim, a przyrodniczą Mekką były Jezioro Długie oraz okoliczne bagna otaczające rzekę Tywę. Dzieciństwo spędzałem aktywnie, nauka nie była problemem więc każdą wolną chwilę spędzałem nad wodą poznając tajniki wędkarstwa. Chcąc nie chcąc aby dotrzeć do wędkarskiego eldorado musiałem przedzierać się przez całkiem grząskie bagna, skacząc z kępy na kępę. Teraz myślę, że jeden niefortunny krok i ….., no cóż młodość ma swoje prawa. Gdyby tak te wszystkie przygody zebrać w jedną całość to powstałaby całkiem pokaźna opowieść przyrodniczo-przygodowa. Wędrówki te, pozwoliły mi obserwować polujące rybołowy, zataczające koła kanie rude, kanie czarne, błotniaki stawowe, błotniaki łąkowe. Często z pod nóg uciekały w ostatniej chwili kuropatwy, bażanty, czasami bardzo wczesnymi porankami dało się usłyszeć cietrzewie. Świt nad zamglonym jeziorem potrafił tak oczarować, że często zapominałem o wędkach. Niestety w tamtych czasach mój sprzęt fotograficzny ograniczał się do popularnego aparatu Ami, o lepszej Smienie mogłem pomarzyć…., a szkoda, bo wszystkie wymienione wyżej gatunki nie były niczym niezwykłym, był to całkiem powszechny obrazek przyrodniczy. Obecnie są to gatunki zagrożone lub ginące. W szkole średniej i studiach wody jeziora zamieniłem na Morze Bałtyckie i tak pozostało do dzisiaj. Jestem aktywnym żeglarzem morskim z całkiem pokaźnym stażem ale za każdym razem będąc na morzu z zafascynowaniem patrzę na przyrodniczy spektakl, nigdy nie ma takich samych wschodów i zachodów Słońca.

 

W ten sposób narodziła się pasja fotograficzna, chciałem zatrzymać w kadrze te niezapomniane chwile. Na początku były morskie krajobrazy. Widok ciągnących nad morzem kluczy gęsi, kaczek, żurawi sprawił, że zainteresowałem się „ptasią ekologią”. Mnóstwo przeczytanych książek, artykułów, obejrzanych filmów przyrodniczych …i w końcu Canon 30d + 400mm 5.6 L USM, później 40d (30d oddałem żonie i dokupiłem jej na początek Tamrona 70-300 4-5.6). Fotografia pociągnęła mnie na całego, nie bez znaczenia jest w tym miejscu postać wspomnianej już mojej żony Ewy, która była inspiratorką porannych wypraw i za to jej dziękuję bo musiała walczyć z moim lenistwem (poranne wstawanie ). Tak oto we dwoje zaczęliśmy poznawać okoliczne foto-rewiry, jak się okazało mamy „pod nosem” opisany właśnie Rezerwat Beka, Rezerwat Bielawskie Błota (drugie co do wielkości w Polsce jesienne zlotowisko żurawia). Zaczęły się wspólne ucieczki nad Biebrzę, Narew, Czarną Hańczę, o tyle nam łatwiej, że nie szukamy specjalnych wygód, wystarczy kajak, namiot, aparat i jakieś pole po drodze do spania. Ot jesteśmy takie niespokojne, wędrujące dusze i bardzo dobrze nam z tym, bo czy może być coś piękniejszego od rozgwieżdżonego nieba nad głową, plusku płynącej wody i pohukiwań sów, rechotu żab. Mam nadzieje, że takie chwile w naszym życiu będą trwały jak najdłużej czego i Wam drodzy czytelnicy życzę i zapraszam do Rezerwatu Beka, tutaj jeszcze morska woda z pewnością wprowadzi Was w zadumę i pomoże oderwać się od problemów współczesnego świata.

Kontakt

Pobierz informację jako: Wizytówka

Artykuły