O autorze

cztery pory roku w gminie rewal 1 20150830 1845139724

Z przyrodą za pan brat od urodzenia. Kilkadziesiąt dni po ogłoszeniu stanu wojennego, przyszłam na świat podczas pamiętnej zimy. Wiosną miałam już niańkę na miarę córki weterynarza. Wózek z niewielkim zawiniątkiem bujał gość na długich czerwonych nogach, nie używając do tego rąk a swojego spiczastego, długiego, równie czerwonego jak nogi, dzioba. Bociek „Stefan” rósł ze mną przez kolejne trzy lata. Odstraszał intruzów od wózka puszeniem i klekotał mi do snu. Ptasie towarzystwo miałam więc zakodowane od małego. Swoje pasje przyrodnicze i ich utrwalanie, realizowałam nim jeszcze zaczęłam mówić. Początkowo z kredką w ręku, w czasie dorastania z ołówkiem a w czasach studenckich z pędzlem. Po latach przyszło macierzyństwo, pasja związana z obserwacją przyrody i jej przenoszeniem na papier gdzieś uleciała. Zaczęło się „dorosłe” życie a wraz z nim ciągła gonitwa. W ręce wpada mi pierwsze body - canonowski 450 D i kultowy obiektyw dla laików Sigma 70 – 300. Pomału zwalniam. Po roku przesiadka na 40D i obiektyw 400/5.6 L. Od tego momentu rozpoczynam przygodę z fotografią przyrodniczą. Pasja związana z fotografią przyrody wciąż się u mnie rozwija, w powolnym, aczkolwiek miarowym tempie. Wciąż brak mi czasu na jej realizację. Toczę nieustanną walkę z czasem i z rodziną, której wykradam wolne chwile. Jednak dzięki tym samotnym wyprawom mam możliwość porozmawiania sama ze sobą, mogę zachłysnąć się zapachami i głosami natury. To wszystko powoduje, że odpoczywam - od ludzi, od domu, od pracy. Każdy dzień z aparatem w dłoni jest inny, każda zasiadka, każde podejście. Niezwykle fascynujące, dzikie, tajemnicze i niepoznane. Z dnia na dzień staram się doskonalić swój warsztat, z nadzieją, że z latami wsiąknę w to na tyle, że stanę się tylko cieniem lecącego ptaka albo echem porykiwania jelenia. Świat pędzi a my razem z nim. Nie mogłam sobie pozwolić na to żeby „leżeć”. Biegnę razem z wszystkimi i tylko te kilka chwil z aparatem daje mi szansę pozostania normalnym. Dzięki pasji, jaka się we mnie zrodziła mogłam zatrzymać się w szaleńczym biegu, stojąc o wschodzie słońca w trawie po pas, mokrej od rannej rosy i chłonąc wszystkimi zmysłami kolory i zapachy. Zamykam wtedy oczy i budzą się we mnie głęboko ukryte, uśpione na co dzień zmysły.

Kontakt

Pobierz informację jako: Wizytówka

Artykuły